wtorek, 21 października 2014

Rozdział 008.

- Mamo? - szepnęłam przerażona.
Kobieta założyła dłonie na głowę, a po jej policzkach zaczęły spływać słone łzy. Nie potrafiłam ich zliczyć, było ich za wiele. Natychmiast przysunęłam się do rodzicielki i mocno ją przytuliłam. Czułam na sobie jej gniew, żal, smutek, stratę i wszystko, co można było wynienić w obecnej sytuacji. Dobrze ją rozumiałam, przecież przeżywałam to samo, ale... Ja już nie czułam smutku, straty, tylko samą nienawiść do tego człowieka. Obiecałam sobie, że nie pozwolę więcej, aby ktokolwiek skrzywdził mamę w tak okrutny sposób.
- Shh, spokojnie. Nie martw się. Masz mnie i chłopców. - pocieszałam kobietę.
- Jak ja sobie poradzę sama? Na głowie mam ogromny kredyt, którego nie będę w stanie spłacić sama. - żaliła się.
- Mamo, nie myśl od razu o negatywach. Możesz złożyć pozew o rozwód i walczyć o alimenty. Na pewno sobie poradzimy, a jak najdzie taka konieczność, to pójdę do pracy. - uspokajałam ją.
- Jesteś kochana, ale teraz nie mam na to sił, pójdę się położyć. - szepnęła.
- Okej, odpocznij. - szepnęłam z lekkim uśmiechem, który odwzajemniła. - Koło południa wychodzę, umówiłam się ze znajomymi. - mruknęłam.
- Nie wróć późno. 
To były jedyne słowa, które powiedziała. Nie zapytała z jakimi znajomymi, ani że powinnam nadrobić materiał szkolny. W sumie nie dziwię się jej, doskonale ją rozumiem. Początkowo będzie mi brakować rodzinnych kolacji, wspólnych niedziel i wielu innych... I mama już nie będzie taka sama. Ciekawe jak wytłumaczy to młodym, że ich ojciec wolał inne bachory, a nas olał... 
Podczas całej rozmowy z mamą słyszałam lecącą wodę na górze w mojej łazience. Dziwne, że kobieta się nie spostrzegła. Czy on nie potrafi być cicho? Natychmiast ruszyłam ku mojemu pokojowi.
- Czy Ty nie potrafisz zachowywać się cicho? - mruknęłam zamykając drzwi. Chłopak natychmiast się wyprostował i zmierzył w moim kierunku. Coś tu nie gra... Dlaczego on... Dlaczego on jest w samym ręczniku?! Zrobiło mi się gorąco. Zaczęłam bardziej się przyglądać jego ciału i zauważyłam niewielkie blizny w okolicach żeber. Skąd on ma te wszystkie ślady? Zaczynałam się martwić. W odpowiednim momencie zapytam o nie.
- Jak rozmowa? - stanął tuż przede mną.
- Um, w porządku... Trochę popłakała, a teraz poszła się przespać. - wyjaśniłam. - Najdziwniejsze jest to, że nie usłyszała LECĄCEJ WODY z łazienki. - celowo położyłam nacisk na te słowa.
- Przepraszam, musiałem wziąć prysznic, żebyś mogła potem przytulić się do seksownego, czystego mężczyzny. - zaśmiał się.
On wie jak poprawić mi humor.
- A tak powracając do tematu... Dlaczego wciąż jesteś w samym ręczniku? - zapytałam.
- Bo wiesz... Nie pomyślałem o czystych ubraniach... - podrapał się po głowie.
- Oh, wy faceci... - wywróciłam oczami.
- Nie wywracaj oczami, Chan. - powiedział nadwyraz poważnie.
O kurwa, działam na niego. Podeszłam do szafy, gdzie mieściły się moje sukienki na różne okazje, a na dole buty i inne potrzebne przedmioty każdej dziewczyny. Z dołu sięgnęłam szarą męską bluzę i podałam ją chłopakowi. 
- Mam jedynie to. Możesz pożyczyć. - powiedziałam spoglądając na jego nagi tors. Idealnie wyrzeźbiony tors. Taki, jaki może mieć tylko Justin Drew Bieber.
- Skąd masz męską bluzę? - zmierzył mnie wzrokiem biorąc ode mnie ubranie.
- Ugh, nie ważne... Ważne, że masz, co założyć, później mi oddasz. - machnęłam ręką.
Chłopak założył bluzę i zmierzył do łazienki z zamiarem całkowitego ubrania się spoglądając na mnie przed wejściem.
- Wiem, że podoba Ci się moja klata. - przygryzł wargę śmiejąc się.
Spojrzałam na niego zszokowana i rzuciłam w niego jedynie jego koszulką z wczoraj. Co za tupet! Ale ma rację... Ohh.
Ja za ten czas przebrałam się szybko w strój idealny na dzisiejszy leniwy dzień. Następnie poprawiłam łóżko i włączyłam telewizor w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Chwilę później Justin opuścił łazienkę całkowicie ubrany.
- Ręcznik odwiesiłem tam, gdzie był. - puścił oczko.
O fuj! Przecież on miał mój ręcznik na sobie! Całkowicie nagi! Dotykający jego męskiej części ciała! Fuj!
- Jesteś obrzydliwy. - skrzywiłam się. - Co chcesz na śniadanie? - zmieniłam temat.
- A co moja szefowa potrafi zrobić? - zapytał kładąc się na łóżku obok mnie. 
- Lepiej zapytaj czego nie potrafię. - wystawiłam język. - Jajecznica może być? - zapytałam wstając z łóżka.
- No pewnie! - oblizał usta.
- W takim razie zaraz wracam, a Ty poczuj się jak u siebie. - uśmiechnęłam się.
To dziwne... Przy nim zapominam o tej całej akcji z ojcem. Przy nim potrafię się cieszyć. Czuję się coraz lepiej. Jest moim lekiem na zło i smutek.
Po zrobieniu jajecznicy zrobiłam jeszcze dwie herbaty i wróciłam do pokoju. Zauważyłam chłopaka stojącego koło mojej półki ze zdjęćmi i... leżącą na niej trefnie książce Greya. Ja pierdole. Pomyśli, że jestem jakąś nimfomanką.
- Yy, jajecznica gotowa. - odstawiłam śniadanie na biurku i podeszłam do niego.
- No... To powiedz mi kochanie jaki jest Twój ulubiony fragment z tej książki. - zaśmiał się lubieżnie i wskazał palcem na książkę.
Wiedziałam, że nie odpuści, więc postanowiłam się z nim podroczyć.
- Hm, ulubiony? Mam ich kilka. Jednym z nich jest to, jak zabrał ją do pokoju bólu, spiął kajdankami... - zaczęłam wymieniać. - To chyba najlepsze. - uśmiechnęłam się.
Chłopak tylko wytrzeszczył oczy w niedowierzaniu moich słów, a ja przyznam szczerze, miałam z tego niezły ubaw.
- Więc może wypróbujemy któreś, co? - zapytał podchodząc do mnie i poruszając zabawnie brwami.
- Hahahahaha, śmieszny jesteś. - zaśmiałam się głośno. - Jedz śniadanie po wystygnie. - nakazałam.
- Ugh, tak mamo... - przewrócił oczami i usiadł na łóżku biorąc się za jedzenie.
Po skończonym posiłku powiadomił mnie, że musi wychodzić. Zrobiło mi się przykro... Dotarła do mnie szara rzeczywistość, oh...
- Ale o 13 się widzimy tak? - zapytał z uśmiechem.
- Tak? Ookej. - odwzajemniłam.
No przecież zaplanował dzień Justina i Chanel, sklerotyczko! To właśnie mówiła moja podświadomość.
Chłopak podszedł do mnie i złożył delikatnego całusa na policzku. Rozpłynęłam się...
- Do później. - puścił oczko i wyszedł.
On chce spędzać ze mną czas, to chyba nie jestem aż tak odstraszająca. Uśmiechnęłam się na samą myśl. Spojrzałam na zegarek, gdzie dochodziła 12. Miałam jeszcze trochę czasu. Zeszłam, więc do kuchni, umyłam talerze po posiłku i usiadłam wygodnie na kanapie włączając mój ulubiony serial. Czas powoli leciał, aż nie dostałam sms'a. Z myślą, że to Justin, od razu sięgnęłam po telefon, ale myliłam się...
"Cześć Chan, jestem już w Cambridge, może się dziś spotkamy? Taylor;)"
Boże. On jest NIENORMALNY. Skończyłam z nim, skończyłam z tamtym życiem... Nie chcę go widywać przypadkiem, ani tymbardziej celowo! Niech to zrozumie... Postanowiłam coś wymyśleć.
"Hej, sorry, ale nie mam dziś czasu, muszę się uczyć, Chanel." 
Czy dałam wyraźnie do zrozumienia, że nie mam ochoty go widywać? Może i dałam, ale on i tak tego nie pojmie. Po chwili otrzymałam odpowiedź.
"Szkoda:( Może innym razem. Pamietaj, ja zawsze mam dla Ciebie czas:*"
Chyba zwymiotuję jakże pyszne śniadanie... Nic nie odpisałam, po prostu siedziałam i wspominałam tamte dośc niemiłe czasy.

Flashback
Nie wiem, co się dzieje... Gdzie ja jestem? Widzę jakieś rozmazane postacie... Czy to szpital? Nie... To nie może być prawda. Jak on mógl znowu nafaszerować mnie tym świnstwem? Zaufałam mu... Bywałam już na haju, ale kilka ostatnich razy zdecydowanie nie było przyjemne. Zamknęłam oczy i pozwoliłam działać specjalistom, albo po prostu umrzeć. Po przebudzeniu zobaczyłam siedzącą matkę koło mojego łóżka. Oh, zaraz zacznie się przesłuchanie... 
- Dziecko. Dlaczego znowu nam to zrobiłaś? To kolejny raz... Obiecałaś, że to się więcej nie powtórzy. - szlochała kobieta. - Kto Ci to podał? - zapytała chwytając moją dłoń w matczynym uścisku. 
Ojciec jak to ojciec rozmawiał z policją, nawet nie przyszedł do mnie, gdy się obudziłam.
Nic nie powiedziałam, nic nie powiem... Nigdy... Nikomu...

Do moich oczu napłynęły łzy... Ten drań zniszczył połowę mojego życia, a mimo to nie wydałam go policji... Nikogo z tego gangu nie wydałam. Taka szlachetna Chanel, kto by pomyślał. Tak, miałam w swoim życiu okres, gdzie brałam narkotyki, ale to tylko dlatego, że chciałam przypodobać się Taylor'owi... Wydawał się wtedy niezniszczalny, wszystkie laski na niego leciały, a on wybrał mnie. Dlaczego? Bo byłam najbardziej z nich wszystkich naiwna, a on to wykorzystał.
Spojrzałam na zegarek, gdzie dochodziła 13. Zerwałam się z kanapy i ruszyłam do pokoju. To był chyba rekord, bo zdążyłam się wyszykować w niecałe 20 minut. Wybrałam odpowiednie ubranie i zeszłam na dół z zamiarem wyjścia. To śmieszne jak w październiku może być tak ciepło. Pogoda jest tu bardzo zmienna, ale co się dziwić, to jest Cambridge. To chyba pierwsza rzecz, za którą polubię to miejsce, no oprócz poznania Justina. Wyszłam z domu wcześniej pisząc do chłopaka, że już wychodzę. Długo nie musiałam czekać na odpowiedź, ponieważ otrzymałam ją niemalże od razu. Chłopak napisał, że za 10 minut się zjawi tylko coś zrobi. Szłam wolnym krokiem w kierunku jego domu. Wiem już, gdzie mieszka, więc raczej się nie zgubię. Muszę bardziej poznać tę okolicę. Idąc drogą rozmyślałam, co Justin przygotował, ciekawe... Chwilę później usłyszałam jak ktoś woła moje imię, odwróciłam się z myślą, że to Justin, to była wielka pomyłka. Niemożliwe. 
- Cześć Chanel. - uśmiechnął sie promiennie Taylor.
- Cześć... - mruknęłam.
- Co tu robisz? Nie miałaś się uczyć? - zapytał.
Ja pierdole... Że akurat teraz musiałam go spotkać.  Chanel, myśl, myśl!
- Yyy, tak, tylko idę po zeszyty do znajomego, bo ostatnio byłam chora i muszę nadrobić zaległości. - skłamałam.
Kłamanie mam chyba we krwi.
- Oh, no okej. Co u Ciebie? - zapytał z udawaną troską. - Brakowało mi Ciebie w Southampton. - dodał.
Że co? Uwaga bo akurat mu uwierzę... Mnie chyba najmniej mu brakowało...
- Od naszego rozstania nawet słowa nie zamieniliśmy do tego momentu, a Ty mówisz, że brakowało Ci mnie? - parsknęłam.
Chłopak wyraźnie spoważniał i spojrzał na mnie. Co jak co, ale wyglądał dobrze...
- Chanel, możemy porozmawiać? - podrapał się po głowie. 
- Nie, skończyliśmy ze sobą, Ty nas skreśliłeś po tym incydencie, nawet mi o tym nie wspominaj. - wyjaśniłam. 
Usłyszałam na sobą wołanie. Odwróciłam się i serce zaczęło bić mocniej. To był Justin. Dzięki Bogu. Podbiegłam do chłopaka i mocno go przytuliłam. Jeszcze nigdy chyba nie cieszyłam się aż tak bardzo na jego widok. Chłopak w zdezorientowaniu również mnie przytulił. Następnie zauważyłam, że trzyma w ręku różę. 
- To dla mnie? - zapytałam.
- Właściwie to tak. - uśmiechnął się wręczając kwiatek.
- Dziękuję, jest piękny. - uśmiechnęłam się całując chłopaka w policzek.
- Aż tak się stęskniłaś? - zaśmiał się.
- Teraz proszę Cię, abyś nic nie mówił tylko przytakiwał mimo wszystko. - nakazałam.
Justin tylko kiwnął głową zgadzając się, ale zapewne dalej nie wiedząc o co chodzi.
Gdy podeszliśmy do Taylora zauważyłam jak chłopak zmierza Justina od góry do dołu...
- Taylor to jest Justin. Justin, to jest Taylor, mój znajomy z Southampton. - zapoznałam ich ze sobą, na co oni podali sobie ręce i kiwnęli głowami. - Justin jest moim chłopakiem. - dodałam.
Taylor nagle zmienił wygląd swojej twarzy... Już nie był pewny siebie, tylko raczej bardziej odrzucony i zniechęcony, za to Justin zachłysnął się słysząc moje słowa. To było komiczne, ale teatrzyk musiał trwać.
- Taylor, pozwól, że pójdziemy się pouczyć. - uśmiechnęłam się delikatnie do niego. 
- Um, okej, narazie... - odpowiedział wpatrując się w naszą odchodzącą dwójkę. 
- Kto to był? I czemu powiedziałaś, że jesteśmy razem? - zapytał, gdy się oddaliliśmy.
- Oh, to był mój były chłopak, z którym nie mam miłych wspomnień, a on ciągle nie daje mi spokoju... - wyjaśniłam.
- Skąd się tu wziął? Nie widziałem go wcześniej... 
- Jest z Southampton jak ja, tylko, że rozpoczął praktyki hotelarskie czy jakoś tak, nie ważne... - mruknęłam.
Szliśmy chwilę w ciszy, która zdawała się trwać wieczność... Postanowiłam ją przerwać.
- Więc, gdzie mnie zabierasz? - uśmiechnęłam się.
- To niespodzianka, zobaczysz. - ukazał swoje idealnie białe zęby i objął mnie w pasie.



CZYTASZ?=KOMENTUJESZ!


8 komentarzy:

  1. Mój ulubiony blog. :) Ciekawy rozdział, 9/10. :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Idealny *-* czekam na kolejny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuuuupeeeeeeer ;*;

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietnie :3 ciekawe co to za niespodzianka :3 do następnego :** ~ Ola z Aska :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne :D jestem ciekawa czy i kiedy Jus i Miley będą razem :3 nie mogę się doczekać NN :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy kolejny rozdział !!!!!!!!!! <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam jeszcze nic napisane... Może jak się zbiorę to dziś, albo jutro:)

      Usuń