poniedziałek, 6 października 2014

Rozdział 001.

Leniwym krokiem zeszłam na dół, gdzie siedziała już mama wypełniając jakieś raporty. Poniekąd zazdroszczę jej pracy, też chciałabym móc pracować z gwiazdami muzyki czy celebrytami. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos rodzicielki. 
- Chanel! - krzyknęła. - Co? - odpowiedziałam nad wyraz spokojnie. 
- Co się z tobą dzieje? Jesteś nieobecna. - wyprostowała się i spojrzała na mnie spod swoich bordowych okularów.
- Ja? Dlaczego tak uważasz? - odparłam idąc w kierunku blatu kuchennego w zamiarze zrobienia sobie śniadania.
- Nie wiem słonko, dlatego pytam. - skrzyżowała ręce na piersi spoglądając na mnie niepewnie.
- Nie mamo, wszystko jest w porządku, nawet to, że się tu przeprowadziliśmy. Jest fantastycznie, to miejsce aż emanuje radością... - przewróciłam oczami.
- Chanel... - wstała i zrobiła krok w moją stronę. - Wiem, że to wszystko było spontaniczne, ale spróbuj się zaklimatyzować. Weź przykład z Thomasa i Matthiasa.
- Oni mają po 6 lat, mamo. - rzekłam z ironią robiąc kanapki.
- Kochanie, nie kłóć się. Nie powracajmy więcej do tego tematu, nie ma o czym rozmawiać. Zaczynamy wszystko od początku. 
- Jak zwykle, ta sama wymówka. - szepnęłam.
Gdy skończyłam robić kanapki, udałam się do salonu, gdzie włączyłam telewizor i zaczęłam przeszukiwać kanały. 
Po skończonym posiłku udałam się do sklepu z listą zakupów przygotowaną przez mamę.
Wchodząc do sklepu założyłam słuchawki na uszy i włączyłam jak dla mnie najbardziej kojący utwór. Przechodząc z jednego działu do drugiego skreślałam wszystkie produkty jakie już miałam. Udałam się do kasy, gdzie moje zakupy zostały szybko skasowane, dzięki czemu się ucieszyłam. Po zapłaceniu chciałam jak najszybciej wrócić do domu. Wychodząc ze sklepu wpadł na mnie jakiś idiota, przez co moje zakupy wylądowały na podłodze. 
- No super. - szepnęłam i podniosłam się z ziemi.
Osoby, która mnie staranowała już nie było. Dziwne. Nawet nie zdążyłam zobaczyć czy to był chłopak czy dziewczyna, ale sądząc po masie jaka na mnie wpadła zapewne chłopak, więc nie byłam jakoś specjalnie zdziwiona.
- To tak tutaj wyglądają przeprosiny za potrącenie, witamy w Cambrigde.
Po pozbieraniu zakupów udałam się do domu. Droga zajęła mi niecałe 15 minut. 
Gdy weszłam do środka dało się usłyszeć moich młodszych braci, którzy "urządzali" swój pokój.
- Szykuje się mały-wielki armagedon. - zaśmiałam się.
Weszłam do kuchni, odłożyłam rzeczy na ladę i udałam się do mojego nowego pokoju za rozpakowywanie rzeczy...
Nim się obejrzałam dochodziła już piętnasta. Stanęłam na środku pomieszczenia i byłam dumna z siebie za wykonaną robotę. Mając chwilę czasu nim będzie obiad podeszłam do okna i zauważyłam grających chłopaków na boisku przed moim domem. Jeden z nich przykuł moją szczególną uwagę. Niewysoki szatyn, z grzywką uniesioną do góry i wytatułowanymi rękoma. Wyglądał idealnie. Nagle usłyszałam wołanie z dołu. Oznaczało to, że obiad gotowy. Gdy tylko weszłam do kuchni wszyscy zajmowali już swoje miejsca. Mama nie oszczędzała się i przygotowała ulubioną wszystkich lasagne. Niestety nie było z nami taty. Jak zwykle musiał pojechać do biura coś załatwić mimo, że była sobota.
Po skończonym posiłku umyłam wszystkie talerze i postanowiłam zapoznać się z okolicą. Był początek października, więc wiatr stawał się coraz bardziej wyczuwalny. Wyjęłam z szafy ciepły sweter od babci i włożyłam go na siebie.
- Mamo! Wychodzę! - krzyknęłam.
- Yyy, czekaj Christina... Chanel? Gdzie się wybierasz? - wychyliła się zza drzwi dzielących kuchnie od salonu.
- Idę się przejść tylko, mam telefon, niedługo wrócę. Pa! - rzuciłam na pożegnanie.
Idąc wyboistym chodnikiem zwracałam uwagę na wszystko, co się znajdowało w otoczeniu. Przyznam, że to miasto nie różni się tak bardzo od Southampton. Zapominając o upływającym czasie szłam przed siebie zwiedzając to miejsce. Nim się spostrzegłam dochodziła już dwudziesta. Stwierdziłam, że czas wracać. Nie mam ochoty wysłuchiwać kazań rodziców.
Gdy weszłam do domu wybiła równo dwudziesta, na dworze robiło się dopiero szaro. Odetchnęłam z ulgą.
- Jestem! - powiedziałam i weszłam do kuchni w zamiarze zrobienia gorącej czekolady.
- Gdzie byłaś tyle czasu? - do kuchni weszła mama.
Oh, zaraz się zacznie...
- Chciałam zobaczyć w jakim to cudownym środowisku będę spędzać całe dnie i noce. - odwróciłam się w jej kierunku uśmiechając sztucznie.
- Pytam poważnie. - odpowiedziała z pełną powagą.
Aha! Show time!
- No ale co ja mam Ci powiedzieć? Że byłam na spacerze i chciałam zapoznać się z miejscem?! - odpowiedziałam z podniesionym tonem.
- Nie wyrażaj się tak młoda damo, nie w taki sposób Cię wychowałam. Ani ja, ani Twój ojciec nie życzymy sobie takiego zachowania. - rzekła.
- Dobrze... W takim razie pozwól, ze udam się do mojego pokoju i przemyślę swoje zachowanie w ciszy. - powiedziałam mijając ją w progu.
Nienawidzę takich sytuacji... Ostatnio zdarzają się coraz częściej. Przede wszystkim zastanawiające jest to dlaczego tak mnie pilnuje. Nigdy nie była nadopiekuńcza, bywało, że wracałam po dwudziestej drugiej i nic nie mówiła. 
Będąc w pokoju usiadłam na parapecie z kubkiem gorącej czekolady. Spoglądając przez okno dostrzegłam tego samego chłopaka, co popołudniu. Dalej wyglądał niesamowicie mimo, że było już ciemno, ale lampa, która oświetlała boisko idealnie padała na jego twarz. W jednej chwili odwrócił się w kierunku mojego okna, a ja zamarłam. Nie wiedziałam, co zrobić, więc głupia mu pomachałam. Ku mojemu zaskoczeniu odmachał i pokazał swój piękny uśmiech, w którym się rozpłynęłam... Odskoczyłam od okna i zaczęłam karcić się w myślach za to, co zrobiłam. Wychyliłam się spowrotem, ale jego już nie było... Postanowiłam, więc wziąć kąpiel i się położyć. 
Po kojącej kąpieli udałam się od razu do łóżka. Chwyciłam telefon leżący na nocnej szafce i weszłam w galerię zdjęć. Zrobiło mi się smutno, gdy zaczęłam przeglądać zdjęcia z wakacji, jeszcze ze starymi znajomymi, równie jak i z ogniska z nową klasą. Nim się spostrzegłam odpłynęłam w błogi sen...

Następnego dnia obudziłam się z potwornym bólem głowy. Wstałam z łóżka chwiejnym krokiem i udałam się na dół do kuchni w poszukiwaniu tabletek. Przewróciłam całą apteczkę, niestety bez skutku... Dopiero podczas przeszukiwania torebek znalazłam to o co mi chodziło. 
Po zażyciu dwóch ampułek spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Przetarłam oczy ze zdumienia. Było dopiero parę minut po szóstej rano. To zdecydowanie zbyt wczesna pora jak dla mnie, stwierdziłam, że położę się jeszcze na jakiś czas.
Ocknęłam się kilka godzin później z dalej nieustającym bólem głowy. Stwierdziłam, że coś jest nie tak... Te tabletki zawsze działały, a ból stawał się nie do zniesienia. 
Zeszłam powoli na dół. Widząc całą rodzinę, ucieszyłam się, ale to nie zatrzymało narastającego bólu.
- Mamo... - rzekłam do kobiety siadając na krześle kuchennym czując odpływającą krew z twarzy.
- Co się dzieje dziecko? - podbiegła do mnie pytając z troską wyczuwalną w głosie.
- Nie wiem, co się dzieje... Od rana boli mnie głowa, cały czas. Ból nie ustaje, łykałam tabletki, nie pomogły. - zaczęłam ksztusić się łzami spływającymi po policzkach.
- Chodź skarbie, zawiozę Cię do szpitala. - odpowiedziała głaszcząc mnie po plecach.
Gdy byliśmy już w szpitalu i zostałam przyjęta na oddział ratunkowy zabrali mnie na prześwietlenie czaszki. W duchu przeklinałam ich wszystkich dlaczego nie podali mi jeszcze żadnych środków przeciwbólowych. Po skończonym badaniu zostałam przewieziona na oddział wewnętrzny. Podano mi proszki, które miały uśmierzyć ból. Usłyszałam głosy rodziców i lekarza prowadzącego rozmawiających o moich wynikach. Drzwi od sali zostały uchylone, więc łatwo można było ich usłyszeć. 
Zaczęłam czuć się bardzo senna i mimo starań aby nie zasnąć nie udało mi się to. Po raz kolejny odpłynęłam...

CZYTASZ?=SKOMENTUJ!


Myśle, że nie poszło mi aż tak źle... 
Rozdziały będą się pojawiały w wolnych chwilach, 
również mam szkołę i obowiązki. Wszystkie pytania kierujcie na aska podanego wyżej.


12 komentarzy:

  1. Wow 1 rozdział i już tyle akcji *.* kocham kocham kocham :D masz talent dziewczyno :D już poznaje jakieś ciacho :33 i ma bóle głowy :/ hmm bardzo mnie to zainteresowało :** jesteś świetna :3 bardzo podoba mi się twój styl pisania :3 może zrobisz jeszcze bohaterów? Po krotce ich opiszesz i dasz jakieś zdj? :3 uwierz mi to bardzo pomaga w wyobrazeniu sb tych sytuacji :** pozdrawiam i życzę weny :*

    PS. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :** ~ Ola z Aska (Aleksandra00555) :**

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam z niecierpliwoscia na dalsze rozdzialy

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham :) ❤
    Fajnie piszesz bo nie ma tyle jej przemyśleń i nie opisujesz dokładnie np. Jak się myła ( inni tak piszą i to zaczyna się robić nudne ) dużo w opowiadań czytam i zawsze jest takie coś np. 'Nałożyłam kokosowy żel pod prysznic i wtarłam go dokładnie w swoje ciało' itd itd
    Kocham twoje opowiadanie ❤❤❤
    Ciekawi mnie ten ból głowy xd

    OdpowiedzUsuń
  4. super, pierwszy rozdział a mi się już bardzo podoba:) myślę, że będzie coraz ciekawiej! czekam na następny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi się podoba! Już jestem ciekawa co z tym bólem głowy i tym chłopakiem. Jak coś nie czytałam jeszcze 3 rozdziału,więc jestem nieco zacofana haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeżeli przeczytasz 3 rozdział to liczę na komentarz pod nim :3

      Usuń
  6. Pięknie ! Jestem zakochana już w 1 rozdziale i chce wiedzieć co jest dalej ! Ślicznie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty #LwG Ready ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. juz jest akcja i dobrze, chociaz nie jest to kolejne nudne opowiadanie ;}}} jak cos to pisze dziewczyna z tt @groszeeek3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny! <3
    ask/mistycznaluiza2 (będę się podpisywała jako Lulu lub z mojego konta google)

    OdpowiedzUsuń