Nadszedł dzień imprezy. Jestem taka podekscytowana.
Przetarłam oczy i zwlekłam się z łóżka sięgając po szlafrok. Zeszłam na dół myśląc o Anastasii, która zapewne jest już w kuchni i przygotowuje śniadanie. Jeżeli ktoś zapyta, czy znam osobę, która może spędzać całą dobę w kuchni, to z wielkim przekonaniem wskażę Anę. Jednak tam jej nie zastałam. Kiedy podeszłam do blatu z zamiarem nalania soku, dziewczyna wyskoczyła zza szafki krzycząc głośno "wszystkiego najlepszego".
- Oh, Ana. - uśmiechnęłam się na widok uradowanej dziewczyny.
- Wszystkiego Najlepszego Chanel. - przytuliła mnie składając życzenia i wręczyła skromną torebeczkę z zawartością, której nie mogłam zgadnąć.
- Nie otwieraj, zobaczysz dopiero na wieczór, a na dodatek założysz to. - puściła oczko śmiejąc się.
- Ale... - dziewczyna nie dała mi dojść do słowa, zrobiła tylko gest dłonią i zgrabnie opuściła pomieszczenie.
Po skończonym śniadaniu, o ile dwie herbaty można nazwać śniadaniem, uszykowałam się na rozmowę w sprawie pracy. Byłam spięta i zestresowana, w dodatku to urodzinowe przyjęcie przyprawiało mnie o mdłości. Gotowa do wyjścia, przyjrzałam się ostatni raz w lustrze i śmiało mogłam ocenić się na 5+.
- Wow. Idziesz na randkę czy rozmowę kwalifikacyjną? - zaśmiała się stojąc w progu.
- Nie wyglądam zbyt ekstrawagancko? - spojrzałam na dziewczynę oczekując szczerej odpowiedzi.
- Jeżeli pójdziesz w dżinsach, to nigdy nie dostaniesz roboty, masz idealne nogi, pokazuj je. - wskazała na moje nogi.
Będąc przed kancelarią, poczułam nieprzyjemnie kłucie w brzuchu, co z każdą minutą się nasilało.
- Dasz radę. - powtarzałam sobie w kółko.
- Dzień dobry, Chanel Cyrus, ja do Pana Lincolna. - przywitałam się z sekretarką.
- Pan Lincoln już na Panią czeka. - odpowiedziała niska blondynka. - Proszę tędy. - wskazała na drzwi, następnie wstała i ruszyła pierwsza.
Czułam narastającą gulę w gardle, ale nie była ona powodem płaczu, czegoś znacznie gorszego.
- Witam, proszę usiąść. - uśmiechnął się delikatnie nieziemsko przystojny mężczyzna.
Nogi się pode mną ugięły kiedy go ujrzałam. Idealna cera, zarost, niesamowite oczy, w które można spoglądać całe dnie i do tego garnitur. Ile on może mieć lat? Najwyżej 25.
- Mogę prosić Pani CV? - zapytał wpatrując się we mnie.
Posłusznie podałam mu dokumenty i w wolnej chwili rozejrzałam się po pomieszczeniu. Meble jakie się tu znajdowały, były wykonane z najlepszego drewna, idealne kolory ścian, wspaniały widok i ten mężczyzna.
- Z dokumentów wynika, że ma Pani ukończone 20 lat, a więc skąd taki wybór pracy? - zapytał.
Tak. Mam podrobione CV, ale kto przyjąłby 17 latkę do pracy? No błagam.
- Uczęszczałam na różne kursy, więc uważam, że idealnie nadaję się do tej pracy. - przerwałam. - Mam odpowiednie kwalifikacje i predyspozycje. Znam 4 obce języki, w tym francuski i hiszpański biegle. - powiedziałam z dumą.
- I zapomniała Pani dodać, że jest piękna. - uśmiechnął się, na co na mojej twarzy natychmiast pojawiły się rumieńce.
Dalsza część rozmowy przemijała bezstresowo i przyjemnie. Pan Jamie, jak zdołał mi się przedstawić, był zachwycony moimi kwalifikacjami i oznajmił, że w najbliższym tygodniu da mi odpowiedź, jednak prawdopodobieństwo dostania tej posady wynosi 85%.
Wracając do domu, byłam cała w skowronkach. Kiedy weszłam do środka, nikogo nie było, poza kartką leżącą na stole. "Pojechałam odebrać jedzenie i tort, alkohol jest już u Christiana, niedługo wrócę, Ana." Jest taka kochana.
Spojrzałam na zegarek, gdzie dobiegała 15, miałam jeszcze trzy godziny, żeby dopilnować aby wszystko się udało. Impreza miała się odbyć na plaży niedaleko domu Justina. Cholernie mi go brakuje... Tęsknię. Jestem gotowa mu wybaczyć, podjęłam decyzję, tylko niech przyjdzie i pokażę, że dalej mu zależy. Mając chwilę wolnego czasu, zdecydowałam napisać list do mamy.
" Cześć Mamo,
Nie wiem czy dalej mieszkasz w Cambridge, nie wiem czy te listy do Ciebie dochodzą, ale mam cichą nadzieję, że tak jest. Co u mnie? Niewiele się zmieniło. Piszę do Ciebie w moje 17 urodziny i bardzo bym chciała, żebyś w nich uczestniczyła. Najpiękniejszy prezent jaki w tym momencie bym chciała, to jedynie spotkanie z Tobą. Nawet na marne pare minut.
Właśnie wspominam moje 9 urodziny, kiedy tata kupił mi rower, a Ty tak bardzo się z nim sprzeczałaś. Pamiętam Twoje słowa "wolałabym, żeby przebywała w domu". Byłaś inna niż wszystkie matki. I może nie byłaś biologiczną, właśnie tak Cię traktuję. Kocham, Chan."
Mój pierwszy list, przy którym się nie popłakałam, idzie mi coraz lepiej.
Po powrocie z poczty, zaczęłam się przygotowywać. Wyprostowałam włosy, następnie zabrałam się za robienie makijażu. W między czasie wyjęłam z torebki prezent urodzinowy od Any. Była to seksowna bielizna, którą dziewczyna nakazała mi włożyć dzisiejszego dnia, tak też zrobiłam.
- Jestem! - usłyszałam głos Anastasii, która od razu wbiegła do mojego pokoju. - Gotowa? Za godzinę wychodzimy. - klasnęła podekscytowana w dłonie.
- Już prawie. - zaśmiałam się wyjmując sukienkę w szafy.
Kiedy byłam już całkiem gotowa, usłyszałam pukanie do drzwi. Zeszłam na dół z zamiarem otworzenia, jednak nie było to konieczne. Na dole czekał już Christian.
- Cześć. - uśmiechnął się przytulając mnie. - Wyglądasz ślicznie. - puścił oczko. - Gotowa? - zapytał.
- Tak, poczekajmy tylko na Anę. - uśmiechnęłam się sięgając torebkę.
- Jak rozmowa o pracę? - uniósł brwi.
- Prawdopodobnie ją dostałam. - klasnęłam w ręce.
- Jestem z Ciebie dumny. - puścił oczko i ucałował mój policzek.
Justin
W co ja do cholery mam się ubrać? Zza okna można było dostrzec coraz większą grupę ludzi, którzy przyszli na imprezę Chan. Denerwuję się. Co jeśli prezent jej się nie spodoba? Wyjąłem w szafy komplet, który według mnie był odpowiedni. Wziąłem zapakowany prezent i wyszedłem z domu.
Na miejscu spotkałem Christiana, Megan, Anastasię, ale nigdzie nie widziałem Chan.
- Hej. - usłyszałem szept za sobą.
Kiedy się odwróciłem, ujrzałem najpiękniejszą dziewczynę na świecie. Była piękna, idealna. Brakowało mi słów, aby to opisać.
- Cześć. - odpowiedziałem.
- Cieszę się, że przyszedłeś. - uśmiechnęła się ukazując swoje idealnie białe zęby. - Doceniam to. - dodała.
- W porządku. Nie mógłbym opuścić takiej imprezy. - puściłem oczko.
Przysięgam, że gdyby nie to, że jestem na jej imprezie i ona jest w centrum uwagi, zabrałbym ją do siebie i kochał się z nią całą noc.
- To dla Ciebie. - wyjąłem zza pleców pudełko, w którym znajdował się złoty naszyjnik w kształcie serca z wygrawerowanymi naszymi inicjałami. Wiem, że może to nie jest odpowiedni prezent na tę chwilę, bo nie jesteśmy razem, ale chciałem jej to dać.
- Wszystkiego Najlepszego. - uśmiechnąłem się szeroko.
- Dobrze wiesz, że nie trzeba było, sama Twoja obecność dużo dla mnie znaczy. - spojrzała na mnie rozpakowując prezent. - Justin... To jest piękne. - przyłożyła dłoń do ust, dokładnie lustrując naszyjnik.
- Cieszę się, że Ci się podoba. - uśmiechnąłem się i pomogłem dziewczynie go założyć. - Wyglądasz w nim idealnie. - szepnąłem.
Dziewczyna bez słowa wpiła się w moje usta, wkładając w ten pocałunek mnóstwo czułości, której nie mogliśmy sobie okazywać przez ostatnie dni.
- Brakowało mi tego. - szepnąłem spoglądając na nią. - Ciebie mi brakowało.
Dziewczyna jedynie się uśmiechnęła i chwyciła moją dłoń prowadząc w kierunku ogniska.
Chanel
Po toaście wszyscy świetnie się bawili, dzięki alkoholowi, który był w ich organizmach. W moim zresztą też. Chciałam się zabawić, w tym momencie nie istniała dla mnie granica. Usiadłam na piasku z dala od wszystkich i dopadł mnie moment na sentymenty. Spoglądałam na fale, które rozbijały się o skały, jednak muzyka zagłuszała ich szum.
- Mogę się dosiąść? - spojrzałam nad siebie, gdzie znajdował się szatyn. Poklepałam miejsce obok siebie.
- Czemu siedzisz tu sama? - zapytał wyraźnie zdziwiony.
- Chwila odpoczynku każdemu się przyda. - westchnęłam upijając piwo.
- Możemy porozmawiać? - podrapał się po głowie.
Czy on chce mnie przeprosić? Błagam, niech tak będzie, bo nie zniosę dłużej rozłąki...
- Wiem, że już to mówiłem, ale mi naprawdę jest przykro za to wszystko. Dla mnie liczysz się tylko Ty, nie potrafię bez Ciebie żyć. Nie mogę spać, to jest trudniejsze niż myślałem. Nikt jeszcze nigdy nie był dla mnie tak ważny. Proszę Cię, wybacz mi i wróć do mnie, bo Cię kocham i nie wiem, co sobie zrobię jeśli mi odmówisz. - szlochał.
- Proszę Cię. - uniosłam jego podbródek. - Następnym razem mniej gadania, więcej działania. - mruknęłam, następnie pocałowałam brązowookiego, który z każdą chwilą pogłębiał pocalunek.
Justin posadził mnie na swoich kolanach tak, że siedziałam na nim okrakiem. Jedną ręką przycisnął mnie do siebie w taki sposób, że byłam w stanie poczuć jego pożądanie. Jego usta wędrowały wzdłuż mojej szyi, pozostawiając zmysłowe pocałunki, a w niektórych miejscach naznaczał moje ciało, dając do zrozumienia, że jestem jego. Jedną dłonią pieścił moje udo, a drugą przytrzymywał moje włosy.
Czułam się kochana, chciałam się tak czuć. Chciałam, żeby to on doprowadzał mnie do takiego stanu za każdym razem. Odchyliłam głowę w tył dając mu lepszy dostęp i nieznacznie jęknęłam czując pożądanie, które wywołał chłopak.
- Chanel! - natychmiast zeskoczyłam z chłopaka poprawiając włosy i sukienkę.
- To Ana. - szepnęłam. - Ogarnij się, szybko! - ponagliłam.
Oboje wstaliśmy i zmierzyliśmy w kierunku dalej trwającej zabawy.
- O, tu jesteś i... - przerwała spoglądając na Justina.
- Spokojnie. Bawcie się, do której macie ochotę, ja się nią zajmę. - szatyn puścił oczko w kierunku Any.
Dziewczyna wyłącznie uśmiechnęła się lubieżnie i kiwnęła głową rozumiejąc.
- Wracamy? - zapytałam zdziwiona.
- Idziemy do mnie. Jutro odbiorę od Anastasii Twoje rzeczy. - powiedział.
Chłopak otworzył drzwi i uderzył swoimi wargami w moje łącząc je w idealnym pocałunku. Oparł mnie o ścianę, podwinął sukienkę dalej namiętnie całując i wsunął pod nią dłoń. Odchyliłam głowę i przygryzłam wargę. Wskoczyłam na niego i owinęłam nogami kontynuując pocałunek. Brązowooki chwycił moje pośladki i ostrożnie zaniósł mnie do sypialni.
Chciałam tego, nie miałam żadnych wątpliwości. On jest ty jedynym, któremu chcę się oddać w całości. Tym razem jestem pewna, kocham go, a on kocha mnie. Idealne połączenie.
za błędy przepraszam x
Dodaję rozdział, mimo, że nie planowałam go dodawać.
Ostatnio trochę się na was zawiodłam, ale zapewne połowa tego nie przeczyta i oleje.
Pisanie rozdziału jest bardziej męczące w porównaniu do komentarza.
Niektórzy pisali, że nie wiedzą, co pisać, bo "super, świetnie" jest denne, to wolą wcale nie komentować.
Mnie jednak takie komentarze motywują!
zapraszam do wypełnienia ankiety znajdującej się po prawej stronie bloga -->
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!