wtorek, 16 grudnia 2014

Rozdział 21.

Wczesnym rankiem zabrałam się za wertowanie ofert pracy. Moją szczególną uwagę przykuło jedno zakreślone w kółko neonowym kolorem. Mogę się jedynie domyślać, że zrobił to Christian. Sięgnęłam telefon i wystukałam numer.
- Dzień dobry. - usłyszałam po przeciwnej stronie.
- Witam. - przywitałam się. - Chciałabym się dowiedzieć, czy oferta pracy jest dalej aktualna. - wyjaśniłam.
- Oczywiście. - powiedziała z entuzjazmem, podejrzewam młoda kobieta.
Po zakończeniu rozmowy postanowiłam pojechać do centrum handlowego. Rozmowę o pracę mam za 6 dni. W ten czas zdążę się odpowiednio przygotować. Póki co chciałam kupić odpowiednią sukienkę na urodziny, które obchodzę za tydzień. Jestem podekscytowana, ale i zawiedziona. Nie wiem czy pojawi się Justin. Brakuje mi go, bardzo. Chciałabym móc się do niego przytulić, ale on wyraźnie mnie odrzucił. Muszę się z tym pogodzić.
Przebrałam się i wykonałam delikatny makijaż, następnie wzięłam torebkę i opuściłam dom podczas, gdy Ana jeszcze spała. Nie chciałam iść z Anastasią. Potrzebuję prawdziwej rady, zero bezsensownego gadania o ciuchach, make-up'ie i uznałam, że do tego idealnie nadaje się Christian. On wręcz nie znosi tego.
- Cześć. - szepnęłam do słuchawki.
- No cześć mała. - mogłam sobie jedynie wyobrazić jego uśmiech.
- Sprawę mam. - przerwałam. - Pojechałbyś ze mną co centrum handlowgo? - powiedziałam błagalnym tonem.
- No pewnie, powiedz tylko o której. - zapytał.
- Właściwie ja już jestem gotowa. - wyjaśniłam.
Chłopak westchnął i oznajmił, że za parę minut będzie pod domem Any. Nie musiałam długo czekać. Christian podjechał swoim autem pod dom, wysiadł z niego i podszedł do mnie, składając delikatny pocałunek na policzku. Muszę przyznać, że wyglądał dobrze. Ma gust.
- Cześć piękna. - uśmiechnął się.
- Hej. - odwzajemniłam po czym wsiadłam do samochodu na miejsce pasażera, tak jak zwykle robiłam to u Justina.
Jak to jest, że on nie ma dziewczyny? Kwalifikowałby się na ideał, a tymczasem... Na pewno nie jedna laska do niego wzdycha.
Przemierzając alejki, weszliśmy do jednego z najlepszych sklepów. Zaczęłam się rozglądać za strojem. Pomógł mi Christian, od razu wybierając kreację i podając mi ją.
- Masz. - przerwał. - Idź przymierzyć. - puścił oczko, następnie usiadł na kanapie oczekując mojego wyjścia.
Założyłam na siebie sukienkę i wyszłam na zewnątrz.
- Widzę, że Ci się podoba. - zaśmiałam się pokazując palcem na jego krocze.
Chłopak natychmiast się zawstydził i zakrył dłonią wybrzuszenie.
- Mam rozumieć, że może być? - droczyłam się.
- Jest... Jest świetna. - jąkał się.
Po zakupach poszliśmy do restauracji i zamówiliśmy jedzenie.
- Przyjdziesz na imprezę? - zapytałam sącząc napój.
- No jakbym mógł opuścić Twoje urodziny. - parsknął śmiechem patrząc na mnie. - Justin będzie? - dodał.
- Nie wiem czy będzie chciał w ogóle przyjść. - westchnęłam. - Boję się do niego pójść. - spuściłam głowę.
- Hej, nie dowiesz się jeśli nie spróbujesz. - pogładził moje ramie i posłał uroczy uśmiech.
- Sama nie wiem. - wyrzuciłam ręce w górę. - To nie powinno tak wyglądać. On powinien być ze mną, wspierać mnie, tak jak Ty... - mruknęłam.
Brunet podszedł do mnie i czule przytulił powodując poczucie bezpieczeństwa. Tego było mi potrzeba.
Po w miarę udanych zakupach, wróciliśmy. Podziękowałam Christianowi za miło spędzony czas, następnie weszłam do mieszkania, gdzie czekała na mnie Anastasia.
- Chan! - krzyknęła. - Ktoś do Ciebie. Czeka na górze.
Przywitałam się z nią i pospiesznie ruszyłam do tymczasowo swojego pokoju. Byłam ciekawa kto mnie odwiedził. Z Christianem się przecież widziałam, Megan zapewne siedziałaby z Aną, więc nie rozumiem... Otworzyłam drzwi i... Jego się nie spodziewałam.
- Cześć. - szepnęłam wchodząc do pomieszczenia.
- Hej. - mruknął wstając z łóżka.
- Co tu robisz? - spojrzałam na szatyna.
- Chciałem pogadać i przeprosić. - mruknął drapiąc się po głowie.
Usiadłam na łóżku i czekałam aż brązowooki zrobi to samo.
- Więc słucham. - skrzyżowałam nogi.
- Po pierwsze, chciałem Cię przeprosić za moje zachowanie... - szepnął unikając kontaktu wzrokowego. - Nie wiedziałem, co mówię. Byłem kompletnym idiotą... Wybacz mi, proszę. - spojrzał na mnie i chwycił moją dłoń, delikatnie gładząc knykcie.
- Justin, wyraźnie powiedziałeś, że z nami koniec... - spuściłam głowę. - Twoje słowa były dla mnie jak ostry nóż. Posunąłeś się tak daleko, że własnego przyjaciela przekreśliłeś. - szlochałam.
- Poszedłem do niego, ale nie zastałem go. -mruknął.
- Wiem, bo był ze mną. - powiedziałam spoglądając na szatyna, który wyraźnie się zdenerwował zaciskając szczękę i pięści. - Byliśmy tylko w centrum handlowym. - wyjaśniłam.
- Doskonale wiesz, że równie dobrze ja mogłem z Tobą pojechać, a nie on. - syknął.
- Właśnie nie wiem! - pisnęłam. - Nie wiedziałam, co się z Tobą dzieje. - kontynuowałam. - Nasza ostatnia wizyta skończyła się kłótnią. - szepnęłam czując słony posmak łez spływającychz moich oczu.
Brązowooki przysunął się bliżej mnie i objął czule gładząc po plecach dając ukojenie chociaż na krótką chwilę. Kiedy spojrzałam w jego oczy, mogłam dostrzec rozpacz, żal i smutek. Te wszystkie emocje kłębiły się w nim. Wiedziałam, że żałował swoich wcześniejszych słów i było mu przykro, jednak nie mogłam mu tak szybko wybaczyć. Dziwne, przecież to ja chciałam przerwy, a to teraz on mnie prosi o wybaczenie.
- Justin, przyjmuję przeprosiny. - zaczęłam.
Kiedy powiedziałam, że mu wybaczam, usta chłopaka od razu odnalazły moje. Łącząc się w namiętnym pocałunku poczułam pożądanie. Kochałam go. Chciałam, aby był blisko, ale nie mogłam jeszcze na to pozwolić. Musiałam potrzymać go w niepewności. Jedna dłoń szatyna pieściła moje pośladki, a druga przytrzymywała szyję, powodując ciarki na moich plecach. 
- Nie. - odsunęłam się przerywając ten rozkoszny moment. - Nie mogę. - dodałam.
- Co się stało? Przecież mi wybaczyłaś. Tęskniłem za Tobą, Chanel. - zmarkotniał chwytając moją dłoń.
- Też tęskniłam i dalej tęsknie, ale ja do Ciebie jeszcze nie wróciłam Justin. - wyjaśniła. - Na dzień dzisiejszy Ci wybaczyłam.
- Dobrze wiesz, że będę czekał tyle, ile trzeba będzie. - szepnął składając delikatny pocałunek na moim policzku.
- Przyjdziesz na urodziny? - zapytałam wstając.
- Nawet gdybyś mnie nie zapraszała, i tak bym przyszedł. - uśmiechnął się delikatnie wychodząc z pomieszczenia.
Usiadłam na łóżku i zaniosłam się płaczem. Tak bardzo bym chciała, aby była przy mnie mama. Zawsze potrafiła mnie pocieszyć, nawet w najbardziej kryzysowych momentach mojego życia. Brakuje mi jej z dnia na dzień coraz bardziej. Każdego dnia myślę co u niej. Jak się trzyma, czy daje sobie radę. Mam tyle pytań, na które nie znam odpowiedzi. Myśl o powrocie narasta z każdym dniem. 

Justin

Rozumiem ją. Nie mam jej tego za złe, że mnie na jakiś czas odtrąciła. Cholenrie ją kocham. Brakuje mi jej, ale obiecałem sobie, że będę silny i dam radę. Muszę jej pokazać, że się zmieniam i nie staczam jak wcześniej. 
Idąc do domu, postanowiłem zajść jeszcze w jedno miejsce. Mijając pobliskie, słabo oświetlone domy, doszedłem na cmentarz. Szedłem między grobami, czując narastającą gulę w gardle, kiedy dotarłem do tego właściwego. Usiadłem na ławce i przez chwilę wpatrywałem się w fotografię na nagrobku.
- Cześć. - zacząłem. - Dawno mnie tu nie było... Od ostatniego spotkania miałem mętlik w głowie i nie potrafiłem się pozbierać. W dalszym ciągu mi Ciebie brakuje. Co noc miewam koszmary i w dalej obwiniam siebie za tą całą tragedię sprzed 2 lat. Nie powinienem prowadzić po alkoholu, a Ty nie powinnaś płacić życiem za moją głupotę. Jestem pewny, że kiedyś się spotkamy, wyczekuję tej chwili Clary. Poznałem kogoś. Jest dla mnie jak anioł, a nawet kimś więcej. Wierzę, że to Ty mi ją zesłałaś, aby pomogła mi się podnieść. - szlochałem. - Jednak zachowałem się jak dupek i muszę ponieść konsekwencje. - westchnąłem. - Pójdę już. Śpij spokojnie, kocham Cię. - uśmiechnąłem się i ucałowałem fotografię, następnie zmierzyłem w kierunku wyjścia.
Całą drogę myślałem o Chanel. Wierzyłem, że to była moja druga szansa na lepsze życie. Pierwszą spieprzyłem i byłem na idealnej drodze, aby zrobić to ponownie. Musiałem wziąć się w garść i zrobić wszystko, aby tego nie powtórzyć.
Poczułem się winny temu całemu gównie, które się stało... Zrozumiałem, że ucierpieli na tym też moi bliscy. Powinienem ich przeprosić, a w pierwszej kolejności Christiana.
- Siema. - przywitałem się.
- Cześć. Co tu robisz? - zapytał zdziwiony.
- Możemy pogadać? - mruknąłem.
- Nigdy nie byłeś dobry w przeprosiny. - zaśmiał się. - Wchodź. - dodał.
Wszedłem do środka i usiadłem na fotelu naprzeciwko niego.
- Słuchaj, wiem, że zachowałem się jak dupek, mimo wszystko... Nie liczę, że będzie tak jak dawniej, bo wiem, że na to nie zasłużyłem. - przerwałem. - Ale chciałbym, żebyś wiedział stary, że jest mi przykro. - dodałem patrząc na niego.
- Justin, to chyba najbardziej wzruszająca mowa jaką kiedykolwiek wygłosiłeś. - zaśmiał się.
- Wal się. - syknąłem.
- Też się cieszę, że Cię widzę. - puścił oczko.
Rozmawialiśmy jeszcze przez krótką chwilę, następnie poszedłem do siebie.

Chanel

Chanel! - usłyszałam wołanie.
Zeszłam na dół i zobaczyłam gotową do wyjścia Anastasię.
- Wychodzę na kolację z Joseffem. Nie wiem, o któej wrócę. Nie czekaj na mnie w każdym razie. - puściła mi oczko.
Teraz Joseff? A co z... Jej poprzednim? Ta dziewczyna nie potrafi się ograniczyć do jednego faceta.
- Okej. - posłałam jej miły uśmiech.
Kiedy dziewczyna opuściła mieszkanie poszłam do kuchni z zamiarem przygotowania jakiegoś posiłku. Zdecydowałam się na gorącą czekoladę z kanapkami. Siedząc w salonie, usłyszałam pukanie do drzwi. Niechętnie ruszyłam w ich kierunku.
- No cześć leniu. - odezwał się Christian wchodząc wchodząc do środka.
- Co tu robisz? - powiedziałam wyraźnie oburzona. Miałam ochotę na spokojny, samotny wieczór.
- Mam zamiar sprawić, że to będzie Twój najlepiej spędzony wieczór tutaj. - uśmiechnął się uroczo rozkładając jakąś matę na podłodze. 
- Co ty wyprawiasz? Powiedz tylko, że to nie jest to, co myśle. - spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Tak właśnie, będziemy grać w Twistera, poza tym mam jakieś filmy i mega kaloryczny popcorn. - puścił oczko, a ja przewróciłam oczami. Mogłam się pożegnać ze spokojnym wieczorem.
Nim się przeprowadziłam do Cambridge, uczęszczałam w Southampton na lekcje gimnastyki, więc gra w Twistera to dla mnie nic trudnego. Uważnie obserwowałam konającego z bólu Christiana, podczas gdy ja świetnie się poruszałam i przy tym śmiałam z chłopaka. 
- Wygrałam! - krzyknęłam kiedy ciało bruneta opadło na ziemię. 
- To nie fair! Nie powiedziałaś mi, że chodziłaś na gimnastykę. - stwierdził oburzony, na co delikatnie się zaśmiałam.
Christian następnie wyszukał film i włączył go, a ja w międzyczasie przygotowałam popcorn. Oboje usiedliśmy na kanapie zajadając się przysmakiem.
- Rozmawiałaś z Justinem? - zapytał.
- Tak, był dzisiaj u mnie. - powiedziałam zirytowana. - Przyjdzie na imprezę. - dodałam.
Czy on musi wszystko wiedzieć? Pod tym względem jest naprawdę dociekliwy, co mnie w nim zniechęca.
Chłopak wyraźnie zdziwiony moją wiadomością powrócił do konsumowania popcornu i oglądania filmu.
- U mnie też był. powiedział.
Nagle zrobiło mi się gorąco. Justin go przeprosił? Czy może jeszcze bardziej się pokłócili?
- Po co? - zapytałam spoglądając na bruneta.
- Między nami jest już okej. - uśmiechnął się.
Uf, co za ulga.

za błędy przepraszam xx

*Clary to była dziewczyna Justina, która zginęła w wypadku samochodowym 2 lata temu. Justin był pod wpływem alkoholu i stracił panowanie nad pojazdem. Dziewczyna zginęła na miejscu, jego udało się uratować, jednak nieliczne blizny na jego ciele pozostały.

Miło widzieć tyle komentarzy, jestem dumna


CZYTASZ-KOMENTUJESZ!




12 komentarzy:

  1. Wow no postarałaś się rozdział jest czadowy dyrzo lepszy od dwóch poprzednich fajnie się to znowu rozkręca czekam na nexta i życze jeszcze więcej weny

    OdpowiedzUsuń
  2. jak czytam twojego bloga to zanoszę się płaczem .. jest na prawdę świetny i czekam na następny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Wciagajace :D pisz dalej! ;* malinowaJudi

    OdpowiedzUsuń
  4. Są pogodzeni, to dobrze. Nie mogę się doczekać kiedy będą z powrotem razem żyć :) do następnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. nic dodać nic ująć, świetny :) <3

    OdpowiedzUsuń
  6. no to teraz miejmy nadzieje że wszystko potoczy sie dobrze ;) chyba że autorka zrobi nam psikusa i zrobi szybki zwrot akcji :D świetny rozdział :)
    zapraszam na mojego bloga http://mysteriouslove.blog.onet.pl/ dopiero zaczynam ale mam nadzieje że sie spodoba ; )

    OdpowiedzUsuń
  7. ps. dodaje do ulubionych na blogu ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super! Kiedy nn? Napisz proooooooooooosze ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale dużo napisałaś. Bardzo podoba mi się podział na to co myśli Chan i Justin, super to wymyśliłaś :)
    Kiedy czytam w ogóle nie zauważam błędów, skupiam się na fabule i okropnie mocno mi się podoba! Brawo i oby tak dalej :*
    Ach i weeesołych świąt Kochana! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Spory ten rozdział, w porównaniu do poprzednich.
    Czytam, więc komentuję, ale nie mam bladego pojęcia co napisać, by nie było tautologii i powtórzeń. W takim razie po prostu powiem, że wspaniały.WESOŁYCH, Czekam i zapraszam do mnie ;*
    http://this-love-is-forbidden.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń