- Co? - szepnęłam przykładając dłoń do ust.
Dlaczego on to robi? To nie może być prawda. To jest zbyt piękne, aby mogło być naprawdę. Czy jestem na to gotowa? Czy chcę za niego wyjść? Tyle myśli błąkało się po mojej głowie. Nasze uczucie jest silne, ma wielką moc, wierzę w to. Nie mogę do niego niczego porównać, ponieważ wszystko inne przy tym to tylko marna pustka. Ale czy on to robi z miłości czy obawy, że mnie straci?
Jestem w kropce.
- Justin... - klęknęłam przed nim. - Schowaj to, proszę.
Chłopak zdecydowanie nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Jego twarz pobladła, a on sam zatoczył się we własnych myślach.
Ale ja nie mogłam. To było zbyt wcześnie. Kocham go i oczywiście, że chcę za niego wyjść, ale to nie jest dobry czas. Dużo jeszcze przed nami, nie potrafię tak z dnia na dzień podjąć decyzji. Mam nadzieję, że z czasem to zrozumie.
- Nie kochasz mnie na tyle, aby mi się oddać? - szepnął spoglądając na mnie. W jego oczach gromadziły się łzy, które w każdym momencie mogły opuścić ich kąciki.
Justin
Nie mogłem tyle czekać. Kocham ją nad życie. Nie chcę jej stracić jako dziewczyny, tylko żonę. Chciałem, żeby była moja... Już na wieki. Widocznie nie jest mi pisana.
Wygłupiłem się. Jestem kompletnym idiotą.
- Nie kochasz mnie na tyle, aby mi się oddać? - szepnąłem spoglądając w jej oczy, z których starałem się cokolwiek wyczytać.
- Oczywiście, że Cię kocham, ale to nie jest dobry czas. - westchnęła chowając głowę w zagłębieniu mojej klatki piersiowej.
Nie rozumiałem jej. Dlaczego o tym mówi? Jak nie teraz to kiedy?
- Zrozum. - szlochała. - Oświadczyłeś mi się tylko dlatego, że nie zostało mi wiele czasu. W przeciwnym razie, na pewno byś tego teraz nie zrobił. - wyjaśniła.
Przed moimi oczami stanął obraz Chanel, ubranej w piękną suknie ślubną, idealnie dopasowaną do jej talii. Wyglądała w jej przepięknie.
- Kocham Cię i nadal chcę, żebyś za mnie wyszła. - sprostowałem.
- Też Cię kocham, ale uwierz, że to nie jest ten czas. - szepnęła. - Kiedyś to zrozumiesz. - uśmiechnęła się czule całując mój policzek.
Kiedy Chan wróciła do domu, brakowało mi odwagi, aby za nią pójść. Czułem się idiotycznie. Kobieta, którą kocham całym sercem, właśnie odrzuciła moje oświadczyny. Jak inaczej mogę o tym myśleć? Potrzebowałem chwili spokoju, musiałem skłonić się do refleksji. Doskonale znałem miejsce, gdzie mogłem być w stu procentach samotny. Nie mówiąc dziewczynie ani słowa, opuściłem dom i wsiadłem do auta odpalając następnie silnik i wyjechałem na drogę zmierzając w jednym kierunku.
Czułem się doszczędnie złamany, jak śmieć. Kiedy dojechałem do celu, wolnym krokiem szedłem właśnie do niej.
Usiadłem na ławeczce i zacząłem swój monolog niby z pomnikiem, ale wiedziałem, że Clary gdzieś tam jest i mnie uważnie słucha.
- Nie wiem, co się dzieje... Odrzuciła mnie. Mówiła, że mnie kocha, podczas, gdy tak naprawdę grała na moich uczuciach. Byłem łatwowierny, niczego nie zauważyłem. Wydawała się być taka wiarygodna i szczera. Wykorzystała mnie. - żaliłem się.
Wszystkie emocje jakie mi wtedy towarzyszyły, uchodziły ze mnie jak powietrze z piłki. Powoli stawałem się słaby, bez mocy i chęci.
Na cmentarzu spędziłem kilka godzin, niespecjalnie spieszyło mi się wracać. Jednak z upływem czasu, zaczynałem rozumieć słowa Chan. Może faktycznie wybrałem zły moment? Jestem tylko facetem, nie potrafię wszystkiego przewidzieć.
Chanel
Czuję, że go zraniłam. Wyszedł i nawet nie powiedział dokąd. Boję się. Cholernie się o niego boję. W podświadomości obwiniam siebie. Może powinnam je przyjąć? Sęk w tym, że oboje nie jesteśmy na to gotowi, a szatyn nie jest tego świadom. Źle się z tym czuję.
Od kilku dni miewam zawroty głowy. Nic nikomu nie mówiłam, bo szatyn zacząłby bardziej nalegać na leczenie, a ja chcę odejść z tego świata w pełni spełniona mając obok siebie osoby, z którymi przeżyłam cudowne życie.
- Gdzie byłeś? - mruknęłam chowając czyste naczynia po nieudanej kolacji.
- U Clary. - szepnął zbliżając się do mnie.
Nagle poczułam jego ręce oplatające moje ciało. Wiedziałam, że cała złość minęła. Jego dotyk był lekarstwem jak i uzależnieniem.
- Przepraszam. - szepnęłam.
- Shh, nie masz za co przepraszać. - uciszył mnie. - Tylko powiedz mi, że kiedyś za mnie wyjdziesz. - spojrzał na mnie.
- Ależ oczywiście, że wyjdę. Kocham Cię jak nikogo innego, nie potrafiłabym Ci odpowiedzieć. - uśmiechnęłam się czując spływające łzy z moich oczu. W tym momencie nie mogłam stwierdzić czy były to łzy szczęścia, smutku czy ulgi.
- Jednak to zrobiłaś. - szepnął chowając głowę.
- Rozmawialiśmy o tym. Proszę Cię, nie chcę do tego wracać. - wstałam.
Dwa miesiące później...
Jest coraz gorzej. Z każdym dniem blednę. Widać to. Justin to widzi. Jak myślałam, nalega abym rozpoczęła terapię, kiedy ja nie chcę i nikt nie ma prawa mnie do niczego zmuszać.
Jutro jadę do Cambridge z ojcem. Szatyn o niczym nie wie. Nie chcę go martwić, bo wiem, że z moim aktualnym stanem, nigdzie bym nie pojechała. Kocham go i mimo, że odrzuciłam jego oświadczyny, nie przestałam go kochać. Dałam mu to wyraźnie do zrozumienia.
Brałam pod uwagę fakt, że jeśli wyjadę bez słowa, brązowooki nie będzie chciał mieć ze mną nic wspólnego. Zrozumiem go. Jednak chęć zobaczenia matki, rodziny w zasadzie, jest silniejsza.
Korzystając z okazji, że Justin wybrał się do Christiana na męski wieczór, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wybrałam numer taty.
Po uzgodnieniu godziny wyjazdu, usiadłam na kanapie i zaczęłam przeglądać wspólne zdjęcia z szatynem. Trafiałam na zdjęcia jeszcze z Cambridge. Mimo tak krótkiego czasu spędzonego w tym miejscu, polubiłam je. Polubiłam ludzi, z którymi widywałam się na co dzień...
Kiedy odkładałam zdjęcia na szafkę, usłyszałam dźwięk dzwonka. Pospiesznie je otworzyłam wiedząc, kto za nimi jest.
- Gotowa? - uśmiechnął się.
- Jak nigdy. - westchnęłam.
Co jeśli mama nie będzie chciała mnie widzieć? Co jeśli pogodziła się z moim odejściem i ten temat jest skończony? Boję się. Boję się spojrzeć jej w oczy i powiedzieć, co czuję. Ile nocy przepłakałam ze świadomością, że mogę jej więcej nie ujrzeć.
Co powiedzą chłopcy? Będą mieli chęć w ogóle się ze mną przywitać? Nie mają wobec mnie żalu?
Sięgnęłam po walizkę, którą od razu wziął ode mnie ojciec, ostatni raz w najbliższym czasie spojrzałam na wnętrze. Ułożyłam delikatnie na szklanym stoliku list, skierowany do Justina, w którym wyjaśniłam mu moje zniknięcie, a następnie zamknęłam drzwi, zostawiając wszystkie emocje w środku, oprócz jednej, obarczania siebie winą za wszystko... Miałam ochotę się rozpłakać, dać stu procentowy upust emocjom.
"Kochany Justinie...
Wiem, że moja nieobecność w domu może Cię odrobinę niepokoić, ale spokojnie. Jestem cała, żywa i w dalszym ciągu Twoja. Zapewne kiedy będziesz czytał ten list, będę już w drodze do Cambridge, więc proszę Cię, nie jedź za mną.
Pamiętasz jak chciałam odwiedzić mamę, a tak długo zwlekałam? Stwierdziłam, że teraz jest najlepszy moment, aby to zrobić. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. Chciałam Ci powiedzieć, ale doskonale wiedziałam jakbyś zareagował. Potrzebuję matczynej miłości, a tylko tak mogę jej skosztować. Moja wizyta nie potrwa długo, bądź pewny, że Cię nie zostawiam, wrócę bo Cię kocham, pamiętaj o tym.
Twoja Chan.
Wrócę."
W myślach przetwarzałam wszystko, co zostało zawarte w tym liście. On mi wybaczy, prawda?
Tata widząc mnie w tym stanie nie próbował nawet rozpoczynać jakiejkolwiek rozmowy. Wiedział, że to nie jest najlepszy moment. Zawsze to wiedział, w przeciwieństwie do mamy. Ona zaś zawsze próbowała mnie pocieszyć, czasami jej wychodziło, ale zazwyczaj kończyło się kłótnią. Mimo to doceniałam jej starania.
Niespełna kilka minut później zasnęłam, przez co nie wiedziałam jak długi odcinek drogi nam jeszcze pozostał.
Śnił mi się Justin... Miałam odtworzony cały jego obraz. Siedział w salonie, czytał list... Jego wyraz twarzy nie był zadowalający. Widziałam jak się spina, czułam, że zaraz wybuchnie...
- Chanel... - ciche szeptanie wybudzało mnie ze snu. - Obudź się. Dojechaliśmy. - poczułam dłoń na swoim policzku i leniwie uchyliłam powieki.
- Już jesteśmy? - mruknęłam przeciągając się.
Mężczyzna skinął głową i spojrzał w kierunku budynku, gdzie w progu stała... Ona. Kobieta, za którą tak strasznie tęskniłam. Wysiadłam z samochodu i spojrzałam na nią. Wiedziałam, że płacze, ja również nie ukrywałam swoich łez. Podbiegłam do kobiety i mocno ją przytuliłam.
- Tak strasznie Cię przepraszam. - szlochałam.
- Już spokojnie, shh.
za błędy przepraszam xx
serdecznie chcę wszystkich przeprosić za takie braki.
obiecałam, że dodam wcześniej, ale jak wiadomo miałam problemy z laptopem.
są osoby, które to rozumieją, ale i zdarzają się niedowiarki uważające,
że po prostu mi się nie chce pisać.
teraz w tym momencie proszę Cię,
DOCEŃ TO!:)
zapraszam do wypełnienia ankiety znajdujące się po lewej stronie bloga.
25 KOMENTARZY = KOLEJNY ROZDZIAŁ
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
jak zawsze świetny :) czekam na następny ale nie taki smutny ;c <3
OdpowiedzUsuńCudowne!!!
OdpowiedzUsuńZajebiste jak zawsze <3 Ale jak Chanel mogła zostawić Justin, no jak ?! Ehh :/ Ale odrzuciła oświadczyny ... A już myślałam że będą sobie żyli długo, szczęśliwe i bla bla bla ... Wyjechać bez pożegnania ? o_O Pozdrawiam i weny życzę ;*
OdpowiedzUsuńMimo przerwy dalej zaskakujesz mnie tak samo, bo tego, że nie przyjmie zaręczyn się nie spodziewałam! Dalej mam cichą nadzieję że Chan nie umrze, że stanie się jakiś cud... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko! :*
Świetny *o*
OdpowiedzUsuńCudowny jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńświetne :D nie mg uwierzyć,że to już 28 rozdz ;") jak ten czas leci :") dużo weny i żelków życzę :D
OdpowiedzUsuńWow brak slow ten rozdzial no cudowny placze czekam na kolejny i zycze weny
OdpowiedzUsuńjeju cudowny *.*
OdpowiedzUsuńAww mega mi się podoba. Jak zwykle zachwyciłaś mnie treścią, której się nie spodziewałam ;o. Byłam pewna, że przyjmie oświadczyny itd. Jestem ciekawa co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ♥
/L
Wspaniały ! Złośliwośc przedmiotów martwych, rozumiem :) Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńJejciu smutno mi że jednak ni przyjęła tych oświadczyn:( i wgl jest tak smutno:( Rozdział jest oczywiście świetnie napisany! Do następnego ✌
OdpowiedzUsuńJejku *o* To jest cudowne ;'( ♥
OdpowiedzUsuńMega cudny rozdział <3
Kocham!x3
Cudowny, cudowny i jescze raz cudowny ;oo
OdpowiedzUsuńCzekam nn :*
Przepiękny !
OdpowiedzUsuńŻartujesz?! Twoje opowiadania są niesamowite ! Sprawiają, że cały świat przestaje się dla mnie liczyć, bo jestem w twojej krainie gdzie wszystko jest możliwe i niesamowite ♥ jednym słowem-kocham twoje opowiadania.
OdpowiedzUsuńKochana z niecierpliwoscia czekam na nastepny naprawde nie moge sie doczekac ! Cudowny <3
OdpowiedzUsuńdodaj opowiadanie prosze!! :] pięknie piszesz!!
OdpowiedzUsuńjak zawsze twoje opowiadanie jest najlepsze na świecie i już nie mogę się doczekać kolejnej części... powodzenie najważniejsze :*
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać Twoje opowiadania <3
OdpowiedzUsuńMmmm *.* piszesz cudowne opowiadania ;3 czytałam już kilkadziesiąt innych, ale Twoje są chyba najlepsze ♥ czekam na następne części ;33 cały czas sprawdzam czy nie napisałaś kolejnych i mam zamiar nadal tak robić :D pisz dalej i proszę, nigdy się nie poddawaj !
OdpowiedzUsuńNajlepsza!<3 Z tegoo co wychodzi tutaj za niedługo będziesz sławna w internecie i każdy będzie Cię czytał! Bo te opowiadania są naprawdę najlepsze jakie czytałam i wydaje mi się, że reszta tak samo!♥♥ Czekamy z niecierpliwieniem na kolejne części! ;o :*
OdpowiedzUsuńMy zawsze z Tobą będziemy i choćby byśmy mieli czekać wieczność na tą część to pamiętaj że i tak będziemy czekali ;***
OdpowiedzUsuńŚwietne uzależniłam się :)
OdpowiedzUsuńŚwietne uzależniłam się :)
OdpowiedzUsuńB.Kocham jak piszesz! ♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuń